poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział II


Zostaw chociaż byle jaki komentarz,chcę wiedzieć czy ktoś wgl to czyta

Megan’s Pov

Koło Josha stał wysoki szatyn o ładnie wyrzeźbionej sylwetce, ubrany złote supry w te dziwne czarne spodnie z obniżonym stanem  oh wiecie o co mi chodzi i do tego białą bokserkę, dzięki której mogłam zobaczyć zarys jego tatuaży których nie miał mało. Wspominałam jak bardzo podobają mi się chłopacy z tatuażami? Nie, to teraz mówię.
 Rozmawiali o czymś zawzięcie, chyba nawet się kłócili. Postanowiłam nie zwracać na to uwagi, ufam Joshowi wiem że jest dobrym chłopkiem. Zawsze mi pomagał nie ważne o co chodziło

~.~`

-Oh Meg, to była tylko jednorazowa sytuacja- Mruknął Paul.
Naprawdę czy ten dupek myśli że zdradzi mnie z jakąś dziwką z pierwszego lepszego klubu, przyjdzie tu, przeprosi mnie i zapomnimy o tym i będziemy nadal żyć długo i szczęśliwie? W jakim świecie on żyje.

-Nie obchodzi mnie to ile razy to było, zrobiłeś to i to się liczy- Krzyknęłam mu prosto w twarz, czułam że jeszcze chwila i dam upust wszystkim moim emocją.
Nie, nie mogę mu pokazać że jestem słaba.

- Nie chcę cię już więcej znać Paul. Usuń mój numer a najlepiej usuń się z całego mojego życia bo dla mnie ty i ja to temat skończony- dodałam

-Ty nie rozumiesz-Powiedział bo po chwili zaśmiał się bez humoru.-Ja nie dam ci odejść. Jesteś moja i tylko moja, niczyja więcej- W jeden sekundzie z wypowiedzeniem tych słów rzucił mną o ścianę, trzymając mocno za szyję.
Dam sobie głowię uciąć że ten psychol który do niedawna nazywał się moim chłopakiem próbował mnie udusić- Rozumiesz?- Spytał mocniej zaciskając ręce na mojej szyi.

Splunęłam mu w twarz, co go trochę rozkojarzyło dzięki czemu poluźnił ręce przez co zebrałam wszystkie siły na kopnięcie go w kroczę.

-Już nigdy więcej mnie nie dotkniesz, nie będę twoją pieprzoną zabawką- Wykrzyczałam że dokładnie usłyszał każde moje słowo i wtedy już nie wytrzymałam.
Czułam jak słona ciesz spływa po moich policzkach.
Nawet nie zauważyłam kiedy Josh pojawił się w pokoju i zaczął okładać pięściami Paula. Słyszałam tylko dźwięk łamania kości.

~.~

Od tamtego incydentu Josh prawie nie opuszczał mnie z oka nawet na sekundę, nie jest tylko moim bratem jest moim bratem, przyjacielem a nawet drugim ojcem.

Z moich rozmyślań wybudził mnie dźwięk otwierających się drzwi od strony kierowcy. Ku zaskoczeniu to nie był mój brat tylko ten tajemniczy seksowny chłopak, ej ale chwili co on robi w naszym samochodzie i gdzie jest Josh. Teraz drzwi od mojej strony się  otworzyły i O o wilku mowa Josh.
-Mm co się dzieje Josh?- spytałam wyraźnie zdziwiona.
Josh tylko sapnął ,uniosłam brwi dając mu znak że nadal nie wiem o co chodzi.

-Um więc?- pośpieszyłam go. Co chyba zadziałało bo zaczął otwierać buzię

-Mm, więc Meg przepraszam cię ale nie możesz iść dzisiaj do szkoły. Po prostu Justin zawiezie cię z powrotem do domu a ja ci później wszystko wyjaśnię. Obiecuję- Powiedział na jednym wydechu po czym szybko ucałował mnie w czoło o zostawił z nieznajomym chłopakiem który, tak myślę ma na imię Justin.

Tak, dzięki Josh.

Popatrzyłam przelotnie na chłopaka, który odpalał już samochód i muszę stwierdzić, że jest cholernie seksowny

-Będziesz mi się tak przyglądała?- mruknął z seksowną chrypą szukając czegoś w kieszeni, no tak papierosów.

- Nie sorki- odpowiedziałam odwracając wzrok na boczną szybę
Ta cicha w samochodzie męczyła mnie strasznie

-skąd znasz mojego brata?- spytałam nie znowu patrząc na niego. Cholera gdybym tylko była starsza, on wygląda na co najmniej 20 lat.

-Nie twoja sprawa- powiedział wypuszczając idealne kółko z dymu.

Nie moja sprawa? Przecież to mój cholerny brat. Jak sobie chcesz panie dupku, nie chcesz rozmawiać to nie.
Przewróciłam oczami.


Nim się zorientowałam byliśmy pod moim domem. Otworzyłam drzwi i chciałam już wchodzić ale ręka ciągnąca mój nadgarstek w dół uniemożliwiła mi to.
-Co?- spytałam już lekko wkurzona.

-Nie zaprosisz mnie do środka shawty?-Na jego twarzy widniał łobuzerski uśmieszek.

-Umm,nie- Powiedziałam pokazując mu najbardziej sztuczny uśmiech jaki mogłam i poszłam w stronę drzwi


Chyba nie myśli sobie że będę dla niego miła kiedy on jest dla mnie dupkiem.
Po znalezieniu kluczy i wejściu do środka chciałam zamknąć drzwi ale czyiś złoty supr uniemożliwił mi to. Super wyczujcie ten sarkazm.
Szybkim zwinnym ruchem wszedł do środka. Czy on jest poważny? To się nazywa włamanie.

-Jaki ty masz problem?- warknęłam na pana dupka wszystko mi wolno.

Nim się zorientowałam byłam przybita do ściany przez niego. Naparł na mnie całym swoim ciężarem ciała.
Jedną rękę trzymał na ścianie a drugą na moim biodrze. Czułam jego ciężki oddech na moich ustach. Jego czekoladowe tęczówki wirowały w górę w dół po od moich oczu do ust. Co on zamierza zrobić?

-Ciebie- sapnął zbliżając swoje usta do moich.

Zamknął swoje oczy i był coraz bliżej i bliżej.



I bliżej



Aż tu nagle BANG!
__________________________________________________________________________________

wtorek, 3 grudnia 2013

Rzodział I


-boże-jęknęłam, jeszcze zaspana. Czemu szkoła musi zaczynać się tak cholernie wcześnie? Codziennie zadaję sobie to pytanie po obudzeniu przez ten głupi budzik. Właśnie, budzik. Przetarłam leniwie oczy i sięgnęłam półprzytomna, żeby wyłączyć budzik który leży na szafce. Miałam zamiar już iść po świeże ubrania do garderoby, ale usłyszałam dziwne dźwięki z dołu. Wyszłam z pokoju delikatnie zamykając za sobą drzwi, no wiecie gdyby ktoś włamał się do domu to raczej nie chciałabym żeby mnie znalazł a potem bóg wie co porwał, zabił albo zgwałcił. Schodząc po cichutku na palcach po schodach, sięgnęłam po lampę która leżała akurat na szafce w przedpokoju. Może powinnam zadzwonić na policję zgrywać odważną, ale przecież nie wiem kto to. Kurde, dobra, nieważne. Powoli wychylając głowę, żeby zobaczyć jak wygląda włamywacz. Oniemiałam, kamień spadł mi z serca.
-Josh?-zapytałam z niedowierzaniem
Wszędzie poznam te włosy. Josh odwrócił się do mnie i chwila, chwila był cały w mące. Zachichotałam widząc jak wygląda.
-O Meg, wstałaś już-Uśmiechnął się przyjaźnie i podszedł do mnie, dając mi buziaka w policzek. Tak, jesteśmy rodzeństwem i nie próbujemy się pozabijać w każdej możliwej chwili, jak to inne rodzeństwa. Od zabójstwa matki Josh był dla mnie najbliższą osobom, zawsze mogłam mu o wszystkim powiedzieć, nawet o sprawach sercowych i nadal mogę. Jest bardziej dla mnie jako przyjaciel aniżeli brat. Ojciec stał się od tragedii zamknięty, rozumiem że nie jest mu łatwo ale my też to przeżywamy. Z moich rozmyślań wybudził mnie głos Josha, który nadal stał przede mną.
-huh-spytałam, Josh westchnął wyraźnie zirytowany ponieważ go nie słuchałam.
-Pytałem czy masz zamiar tak iść do szkoły-Powiedział, pokazując ręką na mój outfit, chichotając pod nosem, a ja właśnie zauważyłam że stoję w białej podkoszulce, białych dresach w serduszka i z lampką w ręce. To musi wyglądać komicznie.
-Nie-odpowiedziałam szybko zdając sobie sprawę, że znowu się zamyśliłam-Może gdybyś tak się nie tłukł w tej kuchni i nie wystraszył mnie tak a pro po na śmierć, zdążyłabym się wyszykować-Sapnęłam trochę już rozdrażniona. Spojrzałam na niego czekając na jego reakcje a ten uśmiechał się do mnie głupkowato, po chwili spoważniał i powiedział.
-Przepraszam Meg- Mówiąc złapał mnie w niedźwiedzim uścisku, odsunął się nadal trzymając ręce na moich ramionach-Wybaczysz mi siostrzyczko?-spytał robiąc minę małego szczeniaczka a niech to, wie że nie mogę się jej oprzeć-To co wybaczysz mi moja mała kochana Meg?-spytał ponownie nie zmieniając mimiki twarzy.
-Nie potrafię się na ciebie długo gniewać, wiesz przecież- Uśmiechnęłam się do niego słodko a po chwili czułam że nie dotykam ziemi, no tak Josh wziął mnie na ręce i okręcił mną wokół całej swoje osi-Puść mnie już bo mi kości złamiesz i lepiej powiedz mi czemu jesteś cały w mące- Pisnęłam, trzymając się jego barku, żeby nie spaść. Jakby teraz ktoś nas właśnie zobaczył pomyślałby pewnie że jesteśmy nienormalni.
-Okej- Mruknął i postawił mnie z powrotem na ziemię-Przyszedłem żeby zrobić ci naleśniki, ale pewnie jak widzisz nie za bardzo mi to idzie-Powiedział z lekkim grymasem na twarzy. Cały Josh, nie może znieść tego że umiejętności kulinarnych nie ma za grosz, biedactwo.
~.~
Po tym jak Josh zaproponował mi, że podwiezie mnie do szkoły i po drodze kupi mi coś jadalnego do jedzenia, bo oczywiście spalił wszystkie naleśniki. Poszłam do swojego pokoju odkładając przy okazji lampę z powrotem na szafkę w przedpokoju, podbiegłam do garderoby wyciągając z niej czarną bluzeczkę na ramiączkach która idealnie opina moje piersi, jakieś czarne przylegające rurki do tego jeszcze szarą bluzę i czystą koronkową bieliznę do  kompletu koronkowy stanik z efektem push-up. Nie mam zbyt małych piersi z czego jestem wdzięczna bogu ale nie są też zbyt duże, są akurat. Nigdy nie narzekałam na swoją sylwetkę, może oprócz wzrostu po z metrem 65 modelką nie zostanę. Oh no cóż nawet bym nie chciała, bo jaką frajdę daje ci bycie wieszakiem? Nieważne. Westchnęłam idąc do łazienki, rzuciłam jeszcze tylko okiem na zegarek który wisiał na ścianie i Zamarłam. Mam jeszcze 20 minut, kurde. Rzuciłam się szybko do łazienki, ściągając z siebie 3 ruchami piżamę weszłam pod prysznic. Odkręcając wodę oblałam moje ciało gorącą wodą, o tak tego mi było trzeba. Wracając do rzeczywistości gdzie zostało mi niecałe 20 minut na przyszykowanie się do szkoły. Namydliłam moje ciało żelem o zapachu wanilii i dokładnie je spłukałam, ogoliłam się jeszcze w niektórych miejscach i wyszłam z pod prysznica , owinęłam się umiejętnie ręcznikiem wokoło ciała. Umyłam zęby, podkręciłam włosy, nałożyłam niezbyt mocny makijaż składający się z podkładu, eyelinera, brązowego cienia ,tuszu i błyszczyka. Popatrzyłam jeszcze w lustro, sprawdzając swój obecny wygląda
-nie jest źle-mruknęłam sama do siebie. Ubrałam się szybko w już wcześniej przyszykowany przeze mnie outfit. Jednym ruchem sięgnęłam po plecak i zeszłam na dół. Josh czekał już na mnie przy drzwiach z kluczykami od jego ferrari w prawej ręce z wielkim uśmiechem na twarzy patrząc na mnie. To było dziwne
-Um, mam coś na twarzy?-spytałam z ciekawością w głosie. On jedynie pokręcił głową nadal mając ten uśmieszek na twarzy widocznie bardzo rozbawiony.
-Nie tylko po prostu dawno się nie widzieliśmy-Powiedział z powagą. Skinęłam na znak że rozumiem. Zakładając moje balerinki przypomniało mi się coś.
-Kurde Victoria miała nie podwieźć do szkoły, muszę jej napisać żeby się nie kłopotała-Zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu mojego telefonu ale Josh mi przerwał
-Nie martw się tym, wysłałem jej smsa że dzisiaj ja zabiorę cię do szkoły-Skinęłam i uśmiechnęłam się radośnie ale nie dziwcie mi się rzadko kiedy mój brat ma dla mnie czas od kiedy ‘pomaga’ tacie w interesach. Nie mam pojęcia jak bo kiedy zaczynamy rozmowę o pracy ojca on zawsze ucieka od tego jak najdalej, nawet nie wiem czemu. Co może być takiego strasznego w takiej firmie, praca papierkowa? proszę cię, on dopiero co ledwo skończył liceum a i tak rzadko do niego chodził. A teraz codziennie chodzi do pracy. Nie to nie możliwe musieli mi podmienić brata. Z zamyśleń wyrwał mnie Josh święcący mi moim telefonem po oczach. Pacnęłam go w ramie żeby przestał i wzięłam od niego mój telefon. Wyszłam z domu kierując się prosto do czarnego ferrari stojącego na podjeździe. Usadawiając się na miejscu pasażera czekałam aż Josh zrobi to samo z miejscem kierowcy. Pojechaliśmy przed szkołą po coś dla mnie do jedzenia, tak jak obiecał Josh.
~~
Czekaliśmy grzecznie na odbiór naszego jedzenia w samochodzie. Bawiłam się z nudów palcami. Rozejrzałam się wokół miejsca w którym staliśmy i zobaczyłam czarną furgonetkę jadącą w naszą stronę. Szczerze mówiąc ta furgonetka wyglądała jak wyciągnięta z jakiegoś taniego gangsterskiego filmu. Zachichotałam. Furgonetka zatrzymała się koło nas, Josh przyglądał jej się uważnie jakby bał się czegoś. Okno kierowcy furgonetki powoli się otwierało. Nie wiedziałam o co chodzi, słyszałam tylko ciężkie oddechy mojego brata. Josh patrzył na osobę w tej furgonetce z żądzą w oczach, jego palce były mocno wbite w kierownice. Odwróciłam na chwilę wzrok od Josha żeby dokładniej przyjrzeć się osobie w furgonetce, był w niej facet około 40-stki brunet, opalony. To co właśnie zrobił wstrząsnęło mną, ułożył dłoń w kształt pistoletu i wymierzył we mnie nią i udawał że strzela. Nie wiedziałam czy to co właśnie mi pokazał to był jakiś chory żart czy nie. Jedyne co teraz widziałam to jego chory uśmieszek a po chwili odjechał. Zamknęłam na chwilę oczy żeby poukładać sobie w głowie to wszystko. Po chwili je otworzyłam i spojrzałam na Josha który wyraźnie zdenerwowany, co ja mówię on wygląda jakby za chwile miał kogoś zabić. Wybierał numer do kogoś na swoim iphonie. Chciałam wiedzieć o co chodzi. Przecież ten gościu właśnie mi groził. Po ciszy i rozmyśleniach spytałam.
-Josh, kto to był?-Czekałam z nadzieją że mi odpowie. Wtedy złapał ze mną kontakt wzrokowy, to co zobaczyłam w jego oczach to jedynie złość, smutek i strach.
-Megan nie ruszaj się stąd, masz tu zostać-rzucił oschle po czym wyszedł z samochodu trzaskając drzwiami. Przewróciłam oczami, po czym przyglądałam się uważnie temu co robi. Dzwonił do kogoś, krzyczał. Nigdy nie znałam go od takiej strony. Znowu zamknęłam oczy żeby porozmyślać ten facet musi być bardzo niebezpieczny bo inaczej przecież Josh by się tak nie zachowywał ale jedno mnie zastanawia skąd zna tego gościa. Może Josh trafił w złe towarzystwo, może dilluje albo gorzej…Nie, boże muszę w ogóle przestać tak myśleć. To mój brat on nie byłby do tego zdolny. Otworzyłam oczy ,żeby zobaczyć w jakim stanie jest mój brat. Zamarłam. On tam był ale nie był sam.


~~~~
1 rozdział już jest

Bohaterowie


                                                                    Megan Parker

17-letnia córka,siostra,uczennica.Nigdy nie sprawiała problemów wychowawczych, piątkowa uczennica .Nigdy nie brakowało jej pięniędzy, gdyż jej ojciec posiada własną firmę rozprzestrzeniającą się na cały świat, dlatego byli pogaci.  Megan czasami  ma z tym problemy, nie może znaleźć prawdziwych przyjaciół którzy nie lecieli by na pieniądze jej taty. Na szczęście Megan ma swoją jedyną przyjaciółkę, którą zna od dzieciństwa, zanim jeszcze została bogata.


                                                                      Robert Parker

36-letni ojciec Megan i Josha, wdowiec  od 9 lat . Właściciel firmy ‘Chirstopherbucks’.


       Josh Parker 

19-letni Josh Parker, brat Megan. Wywodzi się raczej z imprezowego trybu życia, jest zupełnym przeciwieństwem swojej siostry.

Justin Bieber   


20-letni Pracownik Roberta Parkera Justin Bieber. Ma poważne problemy ze złością. Jest typem chłopaka na jedną noc.


Vicotoria Osborne
Najlepsza przyjaciółka Megan od czasów dzieciństwa, są dla siebie jak siostry. Victoria jest jedynaczką kocha imprezować i zwracać na siebie uwagę. Chodzą razem do klasy.



~.~
To na razie tylko bohaterowie ,do pierwszego rozdziału kochani J

poniedziałek, 2 grudnia 2013

prolog



Mieliście kiedyś takie uczucie ,kiedy osoba która wydaje ci się że znasz do urodzenia ,kochasz całym sercem ,myślisz że wszystko o niej wiesz ,kłamała przez cały ten czas ?Jest zupełnie inną osobą która ty przez cały ten czas znałaś ,ma drugą-złą stronę ,bardziej mroczną .Myślisz sobie ,czy to ty byłaś taka głupia że tego nie zauważyłaś ,czy to ta osoba tak dobrze grała.

     ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 hej,to tylko prolog mojego nowego opowiadania.Mam nadzieję,że opowiadanie przypadnie wam do gustu.